Sukcesy na rowerach
Tegoroczny międzynarodowy sezon był bardzo udany dla naszych niepełnosprawnych kolarzy szosowych. Przewieźli oni medale z mistrzostw świata i Europy, z sukcesami startowali także w zawodach Pucharu Świata.
Z mistrzostw świata, które rozgrywano w kanadyjskim Baie-Comeau, Polacy wrócili z dwoma brązowymi medalami. Wywalczyli je: Piotr Kołodziejczuk z pilotem Michałem Podlaskim, którzy zajęli 3 miejsce w wyścigu ze startu wspólnego na dystansie 105,3 km. Drugi brąz wywalczył Rafał Wilk w jeździe indywidualnej na czas na dystansie 18,9 km (kategoria H4). Niewiele do medalu zabrakło żeńskiemu tandemowi i sztafecie (4 miejsca).
Brązowy kolor miały dla polskiej drużyny także Mistrzostwa Europy rozgrywane na austriackich szosach. Zdobyliśmy na nich trzy krążki za zajęcie najniższych, trzecich stopni podium. Brąz zdobył Piotr Kołodziejczuk w jeździe na czas, tym razem z pilotem Marcinem Białobockim. Taki sam rezultat osiągnęła Justyna Kiryła w wyścigu ze startu wspólnego kobiet, której pilotką była Kamila Wójcikiewicz. Trzeci brązowy krążek dorzucił Krzysztof Plewa w wyścig handbike’ów (kategoria H5).
W obecnym sezonie zorganizowano ponadto trzy edycje Pucharu Świata. Pierwsza, w belgijskiej Ostendzie, zakończyła się dla nas bez medalowych zdobyczy, choć nasi kolarze regularnie meldowali się w pierwszych „10” w swoich konkurencjach. W dwóch kolejnych edycjach było już znacznie lepiej. Podczas zawodów w Niemczech wywalczyliśmy dwa srebrne i cztery brązowe medale, a z kolei z Kanady wróciliśmy z pięcioma medalami. Złoto zdobył Rafał Szumiec w jeździe na czas na dystansie 17,6 km (handbike – H3).
Dobre wyniki osiągane od lat przez polskich kolarzy powodują, że ta dyscyplina jest bardzo popularna wśród osób niepełnosprawnych. Coraz więcej osób próbuje swoich sił na rowerach, więc chyba możemy być spokojni o przyszłość naszego kolarstwa. I chociaż kolarstwo to bardzo trudna dyscyplina, wymagająca siły i wytrzymałości, to jednak wielu z niepełnosprawnych ma na pewno predyspozycje, żeby ścigać się na szosie. Na trasach rowerowych można spotkać nie tylko zawodników po amputacjach lub różnych urazach neurologicznych, którzy ścigają się na bicyklach lub tricyklach, ale również kolarzy niewidomych i słabo widzących, którzy jeżdżą w tandemach z pilotami. Trzecią grupę zawodników stanowią osoby jeżdżące na rowerach napędzanych siłą rąk (handbike). Kolarskie konkurencje rozgrywane są w różnych grupach w zależności od poziomu niepełnosprawności, co wyrównuje szanse wszystkich startujących.
Jeśli coś stanowi przeszkodę w rozwoju kolarstwa, to pieniądze. Kupno wyczynowego roweru dobrej klasy to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kluby szkolące kolarzy muszą mieć też środki na zatrudnienie trenerów, czy też wyjazdy na krajowe i zagraniczne zawody. Część środków pochodzi z publicznych dotacji, a kluby i kadra narodowa mają prywatnych sponsorów. Tym niemiej z powodu finansowej bariery kluby nie mogą przyjąć do swoich sekcji wszystkich chętnych niepełnosprawnych, gdyż nie zapewnią im niezbędnego sprzętu. Nie każdy niepełnosprawny musi być kolarzem profesjonalistą, ale i tak na dobrej klasy rower do amatorskiej, rekreacyjnej jazdy trzeba wydać przynajmniej około 1500 zł. To dla wielu ozN jest już kwotą do zaakceptowania.